Jestem dumna z e-maili od klientów, którzy mieli poważne kłopoty ze skórą, a kosmetyki BANDI pomogły im i poprawiły komfort życia.
Joanna Kwiatkowska: Kieruje pani firmą już 7 lat. To dużo jak na trzydziestolatkę. Czy lubi Pani swoją pracę?
Joanna Draniak-Kicińska: Bardzo. Daje mi ona dużo satysfakcji, pozwala realizować własne pomysły i zamierzenia, co napędza moją energię, kreatywność. Nie pozwala mi też się nudzić, każdy dzień jest inny, dosłownie. Zajmuję się bardzo różnymi sprawami: od finansów, przez kwestie kadrowe, nadzoruję pracę działów technologicznego i produkcyjnego, robię burze mózgów z marketingowcami, spotykam się z podwykonawcami i urzędnikami. Te wszystkie sznurki splatają się w moim ręku i utrzymanie ich w garści jest fascynujące. Ale wiąże się to także z dużą odpowiedzialnością: finansową, biznesową, odpowiedzialnością względem pracowników i ich rodzin. Bywają dni, kiedy ta odpowiedzialność staje się przygniatająca, a lista spraw absolutnie koniecznych do załatwienia zdaje się nie mieć końca i wtedy… mam dość. Ale to jest tylko chwilowa emocja. Z perspektywy czasu widzę, że firma się rozwija, zmienia, mamy dużo sukcesów na koncie. To mnie uskrzydla i motywuje do pracy.
JK: Od pewnego czasu polska gospodarka boryka się z kryzysem. Czy Bandi również odczuwa jego skutki?
JD-K: Istotnie, obserwujemy pewne spowolnienie koniunktury, ale podobne trudności dotykają wszystkich, także naszych kontrahentów, którzy w tym trudniejszym czasie zaczęli zwracać większą uwagę na relację ceny do jakości produktu. A my mamy na tym polu dużo do zaoferowania: nasze kosmetyki przynoszą oczekiwane efekty, są bardzo dobre jakościowo, mają bogaty skład, a przy tym są w przystępnej cenie. Na naszą korzyść działa także fakt, że mamy bogatą ofertę produktów – są one dostosowane do różnych potrzeb skóry. Dlatego zainteresowały się nami renomowane hotele Spa, które dotąd korzystały z drogich marek, a obecnie wybierają kosmetyki Bandi, równie dobre pod względem jakości. Bardzo się cieszę, że w Polsce zaczynają być doceniane rodzime marki i produkty. Bandi Cosmetics pracuje na to od 30 lat. Jesteśmy solidną, stabilną, wiarygodną polską firmą.
JK: Zauważyłam, że kosmetyki BANDI są dostępne drogeriach hebe. Skąd pomysł na takie rozszerzenie kanałów dystrybucji?
JD-K: Inicjatywa wyszła od hebe. Początkowo odmówiłam widząc sprzeczność z konsekwentnie realizowaną polityką sprzedaży opartą na salonach kosmetycznych, gdzie klientka kupuje kosmetyk po fachowej diagnozie skóry. Jednak po kilkumiesięcznych rozmowach z hebe zmieniłam zdanie. Ze statystyk wynika, że jedną drogerię hebe odwiedza miesięcznie kilka tysięcy kobiet, potencjalnych klientek salonów kosmetycznych. Co najwyżej 1% tych kobiet regularnie chodzi do kosmetyczki. Daje nam to dość unikalną możliwość zaprezentowania naszej marki dużej liczbie, co istotne, nowych klientek. Biorąc pod uwagę te argumenty, zdecydowaliśmy się na akcję In&Out. Wyraźny wzrost rozpoznawalności marki i dobre reakcje współpracujących z nami salonów po akcji wpłynęły na to, że zdecydowaliśmy się kontynuować współpracę z hebe.
JK: Jakie korzyści salony mogą wyciągnąć z obecności BANDI w hebe?
JD-K: Przede wszystkim mogą pozyskać nowych klientów. Hebe bardzo często organizuje w swoich drogeriach eventy kosmetyczne, prezentując tzw. zabiegi ekspresowe. Po takim zabiegu zawsze proponujemy klientce wizytę w salonie oraz indywidualnie dobraną pielęgnację do stosowania w domu. Nasze doświadczenia są takie, że w zdecydowanej większości klientki wracają do salonu po pełną pielęgnację, bo widzą pierwsze efekty szybkiego zabiegu. Dla wielu klientek jest to świetna okazja to przekonania się do wizyt u kosmetyczki w ogóle – praktyczna demonstracja, że profesjonalna pielęgnacja skóry przynosi efekty. Zachęcamy salony do uczestnictwa w tych wydarzeniach, bo to świetny sposób, aby obie strony skorzystały na obecności marki BANDI w drogeriach hebe.
JK: Czym nas jeszcze BANDI zaskoczy? Jakie ma Pani plany na przyszłość?
JD-K: Nowymi produktami. Cały czas pracujemy nad tworzeniem kolejnych bardzo dobrych jakościowo kosmetyków, które będę spełniały oczekiwania klientów. To jednak nie może być zrobione na szybko – cykl produkcyjny trwa około dwóch lat. Wszystkie etapy tego procesu są przemyślane, dopracowane. Mam poczucie, że podpisuję pod wszystkimi kosmetykami własnym nazwiskiem, więc nie mogę pozwolić sobie na wypuszczenie produktów „niedopieszczonych” pod jakimkolwiek względem. Nasza specyfika polega też na tym, że jesteśmy firmą nastawioną na dialog z klientem, na niemalże indywidualne przygotowywanie oferty. Kosmetyczki zgłaszają nam, jakich produktów potrzebują, a my staramy się te oczekiwania spełniać. Tak np. powstały Maska rozpulchniająca oraz Krem po hennie. Kosmetyczki to cenne źródło informacji, za co chciałbym im, korzystając z okazji podziękować.
JK: A konkretnie jakich nowości BANDI możemy się spodziewać?
JD-K: Powiem tyle: naszym konikiem są kwasy, mocno eksplorujemy tę ścieżkę i kosmetyczki mogą spodziewać się nowego zabiegu z tej dziedziny za kilka miesięcy. A we wrześniu pojawi się na rynku innowacyjny preparat wzmacniający rzęsy. Będą to dwa kosmetyki w jednym opakowaniu, w którym z jednej strony znajdzie się serum, które intensyfikuje porost rzęs, a z drugiej strony – odżywka, która wzmacnia rzęsy. Myślę, że klienci będą zadowoleni.
JK: Niedawno urodziła Pani drugie dziecko. Jak godzi Pani życie zawodowe i rodzinne?
JD-K: Moja młodsza córka ma zaledwie 4 miesiące, nie jest łatwo, ale mam duże wsparcie ze strony męża oraz zespołu. Nie robię niczego niezwykłego, pracuję i wychowuję dzieci, tak jak wiele kobiet w Polsce, jak wiele kobiet zatrudnionych w BANDI, czy współpracujących z nami kosmetyczek.
JK: W BANDI pracuje dużo młodych matek?
JD-K: Tak, około 75% załogi to młode matki. Młodych ojców też u nas nie brakuje. Gdy 7 lat temu przejmowałam firmę, zależało mi na zbudowaniu solidnego zespołu, w którym będzie panowała dobra atmosfera, zdrowe relacje pracodawca-pracownik. Zatrudniłam głównie ludzi w moim wieku, z którymi łatwiej znaleźć mi wspólny język. W ciągu tych 7 lat, pracownikom BANDI urodziło się, jeżeli się nie mylę, dwadzieścioro dwoje dzieci, w tym dwoje moich własnych. To, że jesteśmy z pracownikami w podobnym wieku, na podobnym etapie życia sprawia, że lepiej się rozumiemy. Pracownicy wiedzą, że mają stabilną pracę, że jestem otwarta na elastyczne formy zatrudnienia i odpłacają mi zaangażowaniem w wykonywane zadania, co doceniam zwłaszcza teraz, gdy mam dwójkę małych dzieci.
JK: Z czego jest Pani dumna?
JD-K: Z wielu rzeczy. Z mojej rodziny. Z tego, że marka BANDI wciąż się rozwija i zyskuje na znaczeniu. Z e-maili od klientów, którzy mieli poważne kłopoty ze skórą, a kosmetyki BANDI pomogły im i poprawiły komfort życia.
JK: Wiem, że lubi Pani grę w tenisa. Czy poza pracą i obowiązkami domowymi ma Pani jeszcze czas na swoje pasje i zainteresowania?
JD-K: Obecnie tylko odrobinę (śmiech). Czasem udaje mi się wyskoczyć na kort. Mam to szczęście, że mogę zostawić dziewczynki z mężem, który się nimi wspaniale opiekuje i mieć chwilę dla siebie.
JK: Czego by sobie Pani życzyła na przyszłość?
JD-K: Chciałabym wciąż spotykać tylu dobrych, pozytywnych i inspirujących ludzi, mieć czas na odwiedzanie targów kosmetycznych. Lubię pracować na stoisku, rozmawiać z kosmetyczkami, klientkami. To mnie motywuje do działania.