W walentynkowym czasie miłość jest wszechobecna. Wszyscy sobie o niej przypominają, na wszelkie sposoby ślą miłosne znaki do bliskich i nie tylko. Ja, wobec tego też o miłości, ale takiej nietypowej, bo do… kosmetyków, które kocha moja skóra. Czasem jest to zakochanie od pierwszego wrażenia, które trwa lata, czasem jedynie zauroczenie na krótko efektownym opakowaniem, zawartość jednak rozczarowuje. A jak wiadomo liczy się wnętrze. Innym razem przelotny flirt, żeby stwierdzić, że to jednak nie dla mnie. Zdarzają się także zaskakujące urzeczenia kremem o niepozornym wyglądzie, którego jakość zachwyca. A o to lista moich kosmetycznych ulubieńców.
Miłość życia – krem
Na pierwszym miejscu krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami. Rewelacja i bestseler od lat. Krem nawilża, subtelnie eksfoliuje, odświeża skórę, pobudza odnowę komórkową. Obowiązkowy do wiosennej odnowy i powakacyjnej regeneracji. Uniwersalny, skuteczny, nie podrażnia, nie uczula. Zapewne nie tylko ja jestem pod jego urokiem. Mogłabym używać non stop, ale rozsądek mi mówi, aby robić sobie krótkie przerwy np. na lato, na upały. I tak jak krem z kwasem migdałowym to mój faworyt na noc, tak na dzień jest nim peptydowy krem do twarzy, szyi i dekoltu. Luksusowy pod względem formy i treści. Tu uroda idzie w parze z jakością. Bogaty w odmładzające peptydy i rewitalizujące złoto koloidalne doskonale służy mojej dojrzałej cerze. Lekko ją napina, wyraźnie wygładza i ujędrnia. Jeżeli dodam pod oczy krem z tej samej linii to satysfakcja jest pełna. Wreszcie toniki, które towarzyszą mi zawsze i wszędzie, rano i wieczorem. Nawilżają, odświeżają, przywracają odpowiednie pH. Uwielbiam.
Totalne zauroczenie – masełko
Emoliecyjne masełko, delikatne i przemiłe, pod wpływem ciepła przyjemnie się rozpływa. Oczyszcza jednocześnie umożliwiając krótki masaż twarzy. Idealnie przygotowuje cerę do nałożenia kremu. Wygładza i zmiękcza skórę, otulając ją cieniutką, lekko natłuszczającą kołderką. Jego stosowanie to czysta przyjemność.
Sezonowa fascynacja – retinol i witamina C
Jesienią i wczesną wiosną na czas jakiś ulegam czarowi retinolu. Dwa, trzy razy w tygodniu aplikuję na twarz ten 0,4% z ampułki, a jego działanie wzmacniam wklepując codziennie kremową kurację przeciwzmarszczkową z tejże serii, ale z retinolem 0,2% i wzbogaconą dodatkowo w witaminę C. Ta fascynacja bardzo pomaga mojej skórze, stymuluje tworzenia nowego kolagenu i kwasu hialuronowego, pod jej wpływem zmarszczki się chowają, owal twarzy podnosi i młodnieję.
Po wakacjach wdaję się w romans z witaminą C, doskonałym antyoksydantem, który chroni skórę przed wolnymi rodnikami, szkodliwym wpływem środowiska, rozjaśnia przebarwienia, spłyca zmarszczki, niweluje niedoskonalości, rozświetla. I jak tu jej nie kochać! Dlatego z chęcią sięgam po preparaty C-Active Care z witaminą C w stabilnej formuleTetraisopalmitynianu ascorbylu o unikatowej zdolności do wnikania w głębsze warstwy skóry. Szczególnie do gustu przypadła mi nawilżającą emulsja z tej linii, ale inne produkty też są nie do pogardzenia. Dzięki nim bledną posłoneczne plamki i przebarwienia, a koloryt się wyrównuje.
Małżeńska rutyna – krem nawilżający
Emulsja silnie nawilżająca i krem nawilżający – najpierw był zachwyt, wychwalanie zalet, które z czasem ustąpiły przyzwyczajaniu. Dalej doceniam walory tych kremów, bo jak wiadomo pełne są skutecznych składników, tak jak kwas hialuronowy, ektoina, mocznik, olej kokosowy. Doskonale nawilżają, uelastyczniają, są sprawdzone, można na nich polegać, nie zawiodą, kiedy skóra jest przesuszona. Ich skuteczne działanie jest dla mnie tak oczywiste, że czasem nie zauważam jaki komfort zapewniają.
Związek z rozsądku – krem z filtrem
Wiem, że filtry są konieczne, że chronią przed UVA, UVB, VIS i IR i w ogóle bez nich w dzisiejszych czasach ani rusz. Dlatego stosuję, ze świadomością, że promieniowanie słoneczne to główna przyczyna starzenia się skóry. Jednak nie przepadam, bo filtry czynią krem cięższym i bardziej gęstym. Trochę inaczej z tricho-peelingiem, który naprawdę lubię. Za sprawą kwasu mlekowego i mocznika oczyszcza skórę głowy (i niemalże umysł), odświeża, pobudza (prawie do myślenia), czuję lekkość po jego użyciu. Tylko często nie mam czasu przed myciem włosów na to żmudne wcieranie. Ale jak już się zmobilizuję, przeprowadzę procedurę to wiem, że było warto.
Zdarzają mi się także inne relacje, przelotne znajomości, szybkie numerki i nieszczęśliwe miłości. Jednak o nich nie będę się rozpisywać, ponieważ przeważnie z ich skutków nie jestem zadowolona.
Nowy rok, nowy początek, nowe plany i postanowienia. I chociaż miniony czas boleśnie pokazał, że nieprzewidziane okoliczności mogę pokrzyżować szyki to jednak w kwestii pielęgnacji i dbania o siebie możemy coś postanowić i tego się trzymać. Oby tylko zdrowie dopisało. Jak dobrze pójdzie to może za kilka miesięcy uda się zdjąć maski i pokazać światu nasze popandemiczne oblicze. Aby cera była wtedy wypielęgnowana i promienna, a nie zmęczona i zbolała trzeba się o nią troszczyć. Oto kilka moich noworocznych postanowień urodowych, które już wprowadzam w życie, żeby sprawić sobie trochę przyjemności a wiosną lepiej wyglądać.
Demakijaż cery na różne sposoby
Zwykle oczyszczając twarz idę utartą ścieżką, czyli sprawdzony płyn micelarny, żel z wodą, ulubiony tonik. A teraz korzystając z wolnych wieczorów zamierzam powoli testować różne formy demakijażu i oczyszczanie cery. Wypróbuję olejki, do których do tej pory podchodziłam z rezerwą, żeby przekonać się, że te nowoczesne nie zostawiają zbyt tłustej warstwy na skórze, a za to dostarczają jej odżywczych witamin. Częściej będę sięgała po moje kosmetyczne odkrycie, czyli masełko emoliencyjne, którego stosowanie jest prawdziwą przyjemnością – dokładnie usuwa zanieczyszczenia, do tego nawilża, lekko natłuszcza, zmiękcza i uelastycznia naskórek. Redukuje wszelkie szorstkości przesuszenia. Po nim skóra jest tak delikatna i gładka, że aż szkoda krem nakładać.
Regularny peeling
Do tej pory pilingowałam skórę twarzy jak mi się przypomniało, a teraz postanawiam to robić regularnie, 2 razy w tygodniu. Pobudzi to i usprawni odnowę komórkową, uczyni cerę odświeżoną, ożywioną i gotową na przyjęcie dobroczynnych składników aktywnych. Do tego dołożę lotion złuszczający na noc, którego moja skóra nie zna. Ten błyskawicznie nawilża, wygładza, rozświetla i wyrównuje koloryt cery. Przywraca blask, a tego mi trzeba.
Mocne kuracje
Kiedy jak nie zimą stosować retinol. Dlatego zafunduję sobie solidną dawkę tego odmładzacza aplikując go 3 razy w tygodniu na noc w ampułkowym stężeniu 0,4% i codziennie w formie kremu. Retinol to przecież jedna z najbardziej skutecznych substancji przeciwstarzeniowych. Zwiększa syntezę kolagenu i elastyny, poprawia gęstość i napięcie skóry, spłyca zmarszczki i regeneruje. Do tego dodam witaminę C znaną ze swoich antyoksydacyjnych i rozświetlających właściwości, która rozjaśnia przebarwienia i eliminuje problem zmęczonego wyglądu. Moja systematyczność na pewno zostanie nagrodzona gładszą, bardziej jędrną i promienną cerą z mniej widocznymi zmarszczkami.
Wieczorna troska o oczy
Dotychczas, przyznaję stosowałam kremy pod oczy głównie na dzień, a tymczasem powinno się je wklepywać również na noc, przed snem. I tak też postanawiam robić korzystając z nawilżającego działania kwasu hialuronowego i ektoiny, kojącego d-panthenolu i alantoiny, odmładzającego retinolu i peptydów. Moje staranie przyniosą efekt w postaci promiennego spojrzenia, mniej zauważalnych zmarszczek, braku opuchnięć i cieni. Oczom należy się wiele uwagi, ponieważ pracują na pełnych obrotach, kiedy godzinami ślęczę przed monitorem komputera.
Ćwiczenia twarzy
Nie tylko ciało trzeba ćwiczyć, twarzy też przyda się trochę gimnastyki wzmacniającej połączonej z masażem. Słabe, wiotkie mięśnie oznaczają szybsze wiotczenie skóry, a co za tym idzie, pojawianie się „chomików” i drugiego podbródka. 7 minut ćwiczeń codziennie podobno wystarczy, do tego masaż z odżywczym olejkiem i cyrkulacja limfy pobudzona, owal twarzy podniesiony, chomiki schowane.
Długie rytuały pielęgnacji cery
Czego jak czego, ale tzw. wolnego czasu na pewno mam więcej, nie ma wyjść do kina, teatru, spotkań i imprez. Wieczorne godziny spędzam głównie w domu, więc pozwolę sobie na nieśpieszne pielęgnacyjne rytuały, wieloetapowy demakijaż, relaksujące kąpiele, staranne peelingi połączone z masażem, powolne wklepywanie kremów, serów i masek delikatnymi ruchami i długi sen, który jest najlepszym upiększaczem.
To moje postanowienia na najbliższe miesiące, kiedy zapewne będziemy jeszcze w swego rodzaju izolacji. Ale jeśli teraz zadbam o sobie, to nie będę się wstydziła swojej cery, kiedy wreszcie oderwę się od monitorów wszelkich i wyruszę do ludzi. Życzcie mi wytrwałości i konsekwencji, bo tylko to gwarantuje rezultaty.
Staranny demakijaż cery to wieczorny obowiązek każdej z nas. Żadna dbająca o siebie kobieta nie połozy się spać w makijażu i bez umycia twarzy. Czasy, kiedy do tego używałyśmy jedynie wody i mydła dawno minęły. Już nie chodzi o szybkie opłukanie twarzy kranówką i wytarcie ręcznikiem. Teraz panuje słuszna moda na kilkuetapowe oczyszczanie, do którego mamy całą gamę preparatów usuwających kosmetyki kolorowe, filtry przeciwsłoneczne i naturalne zanieczyszczenia skóry. Od dawna stosujemy mleczka i olejki, polubiłyśmy żele, pianki i jeszcze bardziej płyny micelarne. Coraz więcej zwolenniczek zyskują masła oczyszczające. Jest w czym wybierać i z łatwością dopasujemy kosmetyki odpowiednie do naszej cery i upodobań.
Demakijaż
To pierwszy etap wieczornych rytuałów, w którym dokładnie usuwamy kosmetyki kolorowe. Te lubimy trwałe. Jak tusz to wodoodporny, jak pomadka to z mocnymi pigmentami, jak fluid to wtłoczony w skórę gąbeczką. Ich zmycie często nie jest łatwe i szybkie. A pozostawione na skórze blokują ujścia gruczołów łojowych, mogą powodować podrażnienia, niedoskonałości, przesuszenie, szary i zmęczony koloryt, przyspieszają pojawienie się zmarszczek. Szczególnie dużo uwagi poświęćmy oczom. Niestarannie zdemakijażowane odpłacą się rano zaczerwieniem, opuchnięciem, kruszącymi się rzęsami. Dlatego warto przyłożyć się do całkowitego pozbycia się z twarzy resztek makijażu.
Do demakijażu doskonale sprawdzają się płyny micelarne, zawierające micele, drobne kuliste cząsteczki zakończone mniejszymi kuleczkami, które są naładowane odwrotnie niż kurz, sebum czy kosmetyki. Działają na nie jak magnes, przyciągają i absorbują zanieczyszczenia usuwając je ze skóry. Im więcej miceli tym preparat jest skuteczniejszy. Płyny są uniwersalne i mogą być stosowane w przypadku każdej cery.
Amatorki tłustych konsystencji z pewnością gustują w olejkach, które zgodnie z zasadą tłuszcz rozpuszcza tłuszcz szybko uporają się z tłustymi kosmetykami kolorowymi. Cerę suchą lekko natłuszczają, a jeśli zawierają pożądane olejki dodatkowo odżywiają. Tłustej pomagają pozbyć się zanieczyszczeń z tzw. porów.
Mleczka natomiast bardziej służą skórze suchej i dojrzałej. Nie przesuszają jej i nie pozostawiają uczucia ściągnięcia czy pieczenia. Za to lekko natłuszczają i podnoszą poziom nawodnienia. Dobrze, aby nie były zbyt ciężkie i tłuste, zawierały lipidy i witaminy.
Oczyszczanie skóry
Po usunięciu makijażu przechodzimy do kolejnej fazy, czyli oczyszczania cery z różnych zanieczyszczeń, kurzu, brudu, bakterii, nadmiaru sebum, pozostałości kosmetyków do demakijażu. I tu podobnie jak w pierwszym etapie dobrze jest kierować się rodzajem skóry. Do mycia przydają się wszelkiego rodzaju żele i pianki z zawartością substancji myjących i łagodzących takich jak betaina, oczar wirginijski. Te pierwsze sprawdzają się przy cerze tłustej, gdzie skutecznie oczyszczają „pory”, zmniejszają tendencję do niedoskonałości. A łagodne pianki przysłużą się cerze mieszanej i normalnej. Niezależnie od rodzaju kosmetyku w końcowej fazie oczyszczanie zawsze powinnyśmy przemyć twarz wodą. Koniecznie letnią, ponieważ gorąca zmyje naturalną barierę ochronną skóry i ją osłabi. A wszelkie czynności myjące wykonujmy dokładnie i delikatnie, bez mocnego pocierania, doszorowywania. To bardziej zaszkodzi niż pomoże.
Demakijaż i mycie w jednym
Te dwa zagadnienia świetnie spełnia preparat 2w1 czyli masło do demakijażu i mycia, które w jednym kroku pozwoli przejść przez dwa etapy. Lekko rozgrzane w dłoniach masełko nakładamy na skórę delikatnie ją masując, jednocześnie oczyszczając. Kiedy się rozpuści zmywamy je letnią wodą. Ten zabieg to nie tylko dokładne mycie to także masaż, relaks i ukojenie skóry. Bogate w emolienty masło nawilża, wyraźnie zmiękcza, wygładza i uelastycznia naskórek. Jego fankami na pewno są posiadaczki cer suchych, wrażliwych.
Tonizowanie
Po myciu przychodzi czas na tonizowanie, którego celem jest przywrócenie skórze właściwego Ph, przygotowanie jej do przyjęcia następnie nakładanych kosmetyków. Potrzebny skórze i przyjemny zabieg.
Nawet jeśli malujemy się niewiele lub wcale, nie wychodzimy z domu pracując zdalnie i tak wieczorem powinnyśmy skórę dokładnie oczyścić z jej naturalnych zanieczyszczeń. Nie pomijajmy żadnego kroku. A rano zacznijmy dzień od umycia twarzy żelem wespół z wodą i jej stonizowania.
Jesienią maski wróciły na dobre. Znów musimy je nosić nie tylko w pomieszczeniach, ale także w przestrzeni otwartej. Dla dobrego swojego i innych. Tym razem nie ma lata na horyzoncie i nic nie wskazuje na to, że szybko się z maskami rozstaniemy. Wręcz przeciwnie, z osłanianiem twarzy trzeba się zaprzyjaźnić na dłużej. Co to oznacza dla cery?
Maska przypomina kompres okluzyjny, pod którym gromadzi się ciepło i wilgoć. A to zaburza nasz naturalny mikrobiom i sprzyja rozwojowi drobnoustrojów przyczyniających się do powstawania wyprysków, nasilenia zmian trądzikowych i podrażnień. Aby temu zapobiec i pomóc cerze w tej nowej sytuacji powinnyśmy zmienić zwyczaje pielęgnacyjne. Przede wszystkim ograniczmy makijaż. I tak go nie widać, a większość nałożonych kosmetyków kolorowych zostaje na masce. Poza tym wszelkie fluidy, pudry, bronzery w cieple mogą podrażnić cerę. Jeśli musimy, malujmy jedynie oczy. Teraz najważniejsze jest dokładne mycie, nawilżanie oraz wzmocnienie naturalnej bariery ochronnej skóry.
Podstawa pielęgnacji
Twarz myjmy dwuetapowo rano i wieczorem. I idealnie byłoby umyć ją zaraz po przyjściu do domu, nie czekając końca dnia. Do pierwszego etapu używajmy delikatnych płynów micelarnych, do drugiego żeli oczyszczających z wodą. Sprawdzi się też Emoliencyjne masełko oczyszczające z pożądanymi teraz emolientami., które dokładnie usuwają zanieczyszczenia, a ponadto nawilżają, wygładzają i koją. Ważne, aby te preparaty skutecznie i delikatnie oczyszczały cerę, nie podrażniając jej. Po myciu oczywiście tonizujemy skórę, aby przywrócić jej naturalne pH. Kilka razy w ciągu dnia, a szczególnie po zdjęciu maski spryskujmy twarz mikrobiomowym tonikiem, który odświeży skórę, ale także przywróci jej naturalną równowagę mikrobiologiczną.
Na problemy skóry
Na czystą i stonizowaną twarz nakładajmy krem nawilżający. W przypadku cery przesuszonej doskonale sprawdzą się kremy z niezawodnym kwasem hialuronowym oraz fitoceramidami. Gorzej pod maską ma się cera tłusta. Ciepło i wilgoć sprzyjają zaburzeniom równowagi flory bakteryjnej, co powoduje zwiększoną produkcją sebum, a nawet nasilenie zmian trądzikowych. Skórze takiej dobrze zrobią kosmetyki z kompleksem mikrobiomowym oraz regulujące wydzielanie łoju.
Ukojenie i ochrona
Noszona przez kilka godzin maska może pocierać skórę i sprzyjać podrażnieniom. Jeśli już do tego dojdzie niezastąpiona okaże się Kuracja S.O.S. intensywnie kojąca z naprawczym owsem koloidalnym, wygładzającymi emolientami i natłuszczającymi fitoceramidami. Stosowana rano i wieczorem natychmiastowo zredukuje objawy podrażnienia i nadwrażliwości, a także szorstkość naskórka. Przywróci odpowiedni poziom nawilżenia i ukoi skórę.
Generalnie w dziennej pielęgnacji trzymajmy się zasady im mniej tym lepiej. Kremy odżywcze, przeciwstarzeniowe, skoncentrowane sera i cięższe maski zostawmy na wieczór.
CERA POD MASKĄ
Twoja skóra potrzebuje teraz szczególnej pielęgnacji
Cera naczynkowa to problem wcale nierzadki. Trapi on zarówno osoby młode, jak i w wieku dojrzałym, kobiety i mężczyzn, o każdej porze roku. Nie sprzyja jej zima, nie pomaga lato.
Cerę naczynkową cechują płytko umiejscowione, wyjątkowe kruche naczynia krwionośne. Ich nadwrażliwość oraz skłonność do rozszerzania się skutkuje siateczką cieniutkich, czerwonych niteczek (tzw. pajączków, na policzkach, skrzydełkach nosa) oraz tendencją do rumienia. Dodatkowo cera ta może reagować nadmierną suchością, pieczeniem, swędzeniem, czasem opuchlizną. Wpływ na to mają zarówno czynniki wewnętrzne: wrodzona wrażliwość skóry, gospodarka hormonalna, zaburzenia krążenia, schorzenia przewodu pokarmowego, nadciśnienie tętnicze, przyjmowanie leków sterydowych oraz czynniki emocjonalne (stres), jak i zewnętrzne: promieniowanie UV, gwałtowne zmiany temperatur, gorąco, mróz, wiatr, używki.
Cera naczynkowa – tego unikaj
Lista zakazów dla cery naczynkowej jest długa. Poczynając od unikania gorącej chlorowanej wody, sauny, poprzez ostre przyprawy, alkohol po nadmierny wysiłek fizyczny. Jej wielkim wrogiem jest słońce. Pod jego wpływem skłonność do rozszerzania naczynek nasila się, może dojść do zaostrzenia się rumienia, a nawet stanu zapalnego. Dlatego latem z tą cienką i delikatną cerą trzeba postępować wyjątkowo ostrożnie. Nieustannie chronić ją przed słońcem, codziennie stosując kremy z filtrem. Okres powakacyjny dobrze jest wykorzystać na regenerację i przygotowania skóry do równie niełatwej zimy, podczas, której będzie musiała zmierzyć się z trudnymi warunkami atmosferycznymi.
Wyzwania pielęgnacyjne
Codzienna pielęgnacja cery naczynkowej polega na wzmocnieniu i uszczelnieniu kruchych naczyń krwionośnych, redukowaniu zaczerwienień, łagodzeniu podrażnień, zapewnieniu odpowiedniego poziomu nawilżenia, poprawie kolorytu oraz zwiększeniu odporności na działanie czynników zewnętrznych.
Z pomocą przychodzą tutaj ekstrakty roślinne, które skutecznie wzmacniają i uelastyczniają naczynka krwionośne, działają również przeciwzapalnie i obkurczająco. Takie właściwości wykazują: rutyna, kasztanowiec, arnika górska, miłorząb japoński, lipa drobnolistna, rezeda żółtawa, cyprys. Nie mniej ważne są witaminy – chroniąca przed pękaniem naczynek witamina PP, uszczelniająca naczynka witamina C, wpływająca na krzepliwość krwi witamina K. Ukojenie przynosi d-panthenol, a nawilżające mukopolisaharydy zmniejszą suchość i pieczenie.
Najlepiej wybierać kosmetyki nawilżająco-łagodzące, bez substancji drażniących, z ograniczoną ilością składników aktywnych, gdyż tej wrażliwej skórze często towarzyszą nietolerancja i skłonność do podrażnień. Dobrze jest też stosować preparaty z jednej serii, ponieważ ich kompatybilność zmniejsza ryzyko alergii. Poza kremami, maskami, serami bogatymi w dobroczynne składniki przydadzą się także różnego rodzaju kremy i korektory, wyrównujące koloryt i maskujące czerwone „pajączki”.
W każdym razie właściwy dobór kosmetyków to niemałe wyzwanie, ponieważ powinny one uwzględniać potrzeby i wymagania cery płytko unaczynionej, jak również rodzaj skóry (sucha, tłusta, mieszana). Warto jednak się przyłożyć do tego zadania, ponieważ właściwa pielęgnacja z pewnością poprawi kondycję skóry, ukoi ją i wyciszy.
Po sezonie wakacyjnym cerze przyda się regeneracja i odświeżenie. Doskonale w tej roli sprawdzi się krem z kwasami i zabieg eksfoliujący. Kwasy reagują z warstwami naskórka i powodują ich złuszczanie. Uruchamiają też szereg procesów zachodzących w głębszych warstwach skóry. Wszystko to sprawia, że po eksfoliacji cera jest odnowiona, rozjaśniona, wygładzona i łatwiej wchłania substancje aktywne.
Jaki krem wybrać?
Aby krem z kwasem należycie spełniał swoją rolę musi być odpowiednio dobrany do potrzeb skóry. Innej pielęgnacji bowiem potrzebuje skóra sucha, wrażliwa a innej cera tłusta i trądzikowa. Przyjrzyjmy się zatem bliżej kremom z kwasami.
kwas migdałowy – otrzymuje się go poprzez hydrolizę wyciągu z gorzkich migdałów, wykazuje silne działanie antybakteryjne, a przy tym jest łagodny dla cer wrażliwych,
glukonolakton – ma właściwości łagodzące i nawilżające, jest naturalnym antyoksydantem, przyspiesza regenerację komórek, ujędrnia i hamuje procesy starzenia skóry,
kwas laktobionowy – charakteryzuje się właściwościami antyoksydacyjnymi i przeciwstarzeniowymi, dlatego hamuje proces wiotczenia skóry, tworzy na jej powierzchni rodzaj żelowego filmu wzmacniającego ochronną barierę naskórkową.
Dzięki tak efektywnej kompozycji składników krem:
głęboko nawilża oraz intensyfikuje syntezę kolagenu, elastyny i glikozaminoglikanów, wyraźnie zmniejsza objawy fotostarzenia skóry oraz przebarwienia pigmentacyjne,
w sposób widoczny wygładza płytkie zmarszczki,
ujędrnia, uelastycznia i rozświetla cerę,
usuwa nagromadzone, martwe komórki warstwy rogowej,
działa przeciwbakteryjnie i hamuje nadmierne wydzielanie serum.
Krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym
Specjalistyczny krem na noc o działaniu złuszczającym, polecany szczególnie dla cery problematycznej (trądzik, przebarwienia, blizny). Oczyszcza i zwęża rozszerzone ujścia gruczołów łojowych oraz głęboko odżywia i rewitalizuje skórę poprzez remodeling włókien kolagenu i elastyny.
Zawiera następujące składniki aktywne:
kwas pirogronowy – dzięki lipofilności redukuje nadmierny łojotok i oczyszcza ujścia gruczołów łojowych. Zapobiega powstawaniu zmian trądzikowych,
kwas azelainowy – hamuje produkcję melaniny dlatego wpływa na rozjaśnianie przebarwień. Zapobiega starzeniu się skóry dzięki redukcji wolnych rodników,
kwas salicylowy – działa przeciwzapalnie, przyspiesza procesy redukcji niedoskonałości, jest skuteczny w likwidacji zaskórników i walce z trądzikiem pospolitym.
Testy aplikacyjne potwierdzają:
działanie antybakteryjne i przeciwtrądzikowe,
ograniczenie błyszczenia się skóry,
oczyszczenie i zwężenie ujść gruczołów łojowych,
wzrost nawilżenia i wygładzenie naskórka,
poprawę sprężystości, jędrności i elastyczności skóry,
zmniejszenie ilości przebarwień i blizn potrądzikowych.
Bogactwo składników aktywnych zastosowanych w kremie sprawia, że skóra jest oczyszczona, rozjaśniona i gotowa do dalszej eksfoliacji.
Kremy z kwasami stosowane przez minimum 3 miesiące w roku przynoszą doskonale efekty. Preparaty te są również dobrym przygotowaniem skóry do profesjonalnego złuszczania w gabinecie kosmetycznym. W tym przypadku najlepiej stosować je na 14 dni przed zabiegiem eksfoliacji.
PRO CARE
Wybierz krem z kwasem i zadbaj o regenerację skóry